Długo opierałam się przed
spróbowaniem jazdy na rolkach terenowych, trochę z przekory, a
trochę z obawy przed założeniem na nogi czegoś, co wydawało mi
się ciężkie i niezgrabne. Aż wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy
założyłam najpierw jedną, potem drugą rolkę i……. poszło!
Pierwszy kontakt z rolkami Skike V9 Fire 200 mm
O, jakie lekkie – to była myśl, która przyszła mi do głowy tuż po założeniu rolek. I były to właśnie Skike V9 Fire, co do których miałam wątpliwości, jak takie „kolosy” udźwignę na swoich, raczej szczupłych, stopach. Konstrukcja wygląda na ciężką, a wcale taka nie jest. Do tego odchylana pięta i jazda krokiem klasycznym, pozwala na sunięcie rolką po podłożu, nie odrywając jej od ziemi. A kiedy już trzeba oderwać rolkę od ziemi, to bez problemu jestem w stanie to zrobić.
Nie musiałam długo „uczyć się” samej jazdy, co pewnie było wynikiem tego, że zimą jeżdżę na nartach biegowych tzw. „klasykiem”, a więc niejako mam ten ruch we krwi. Po paru próbach bez kijów, wyczułam o co w tym chodzi, a kiedy dobrałam kije, poczułam się trochę jak na biegówkach, tyle że w innej scenerii. Odchylana pięta, posuwisty krok, odpowiednie manewrowanie kijami i już potrafiłam w miarę pewnie poruszać się po asfalcie. Asfalt jest mój! Jeszcze parę ćwiczeń z hamowania i tzw. „przekładańca” i nadszedł czas na sprawdzenie innego podłoża. Trochę obawiałam się przejścia na szutrowe ścieżki, pełnych liści i szyszek, gdzie wszystko mogło się wydarzyć, ale tutaj pozytywnie zaskoczyły mnie duże koła 200 mm zastosowane w Skike V9 Fire, które po prostu „przewiozły” mnie przez większość ścieżek w parku, jeśli tylko nie było na nich wystających kamieni i dużych korzeni leżących w poprzek ścieżki – wtedy trzeba było jednak podnieść rolkę i je zwyczajnie przekroczyć.
Poczułam się trochę tak, jak zimą, kiedy na nartach
biegowych schodzi się z utartych szlaków i trzeba trochę bardziej
zaufać własnej koncentracji niż torom w których narta sama jedzie
i nie trzeba się martwić o nic poza zachowaniem jako takiej
równowagi.
Skike V9 Fire – czy można trochę szybciej?
Po powrocie na asfalt stwierdziłam, że czegoś mi brakuje…. No tak, przecież mogłabym jechać szybciej, ale musiałabym wtedy zmienić krok na łyżwowy. Tylko jak to zrobić, kiedy na nartach biegowych nigdy się łyżwą nie biegało, no i czy te rolki z odchylaną piętą pozwolą osobie niedoświadczonej na bezpieczną jazdę, bez wywrotki po kilku metrach na twardym asfalcie. Ostrożnie, na niewielkiej prędkości, zaczęłam próbować przestawić krok na łyżwę i….. okazało się to nie takie trudne jak myślałam.
Oczywiście w jazdę krokiem
łyżwowym na Skike V9 Fire 200 mm trzeba włożyć więcej wysiłku,
koncentracji i zgrać to wszystko z kijami, które nagle jakoś
zaczynały mi przeszkadzać, a powinny pomagać w odepchnięciu i
powodować, że jazda łyżwą mniej męczy (tak prawi mój osobisty
instruktor????), ale
jazda łyżwą daje dużą frajdę, no i przede wszystkim prędkość,
której nie da się osiągnąć przy kroku klasycznym. O ile jazdę
klasykiem muszą jeszcze doszlifować, o tyle jazda łyżwą to jest
dla mnie wyzwaniem i myślę, że na razie ćwicząc łyżwę,
pozostanę na asfaltach. Szutrowe ścieżki to będzie dopiero
kolejny poziom wtajemniczenia.
Pierwsze wrażenia z jazdy?
Pozytywne! Przede wszystkim rolki Skike V9 Fire 200 mm są dość lekkie, mimo że wygląd mógłby temu przeczyć. Mają też solidne rzepy, które dobrze trzymają rolkę na nodze. Hamulce! Tak, hamulce naprawdę spełniają swoją rolę, przy wyprostowaniu nogi zatrzymują rolkę praktycznie do zera i nie musiałam się martwić, że pojadę dalej, mimo, że chcę stanąć w miejscu tu i teraz. Przydało się też doświadczenie z jazdy na nartach biegowych, gdzie różne wybrzuszenia terenu przejeżdża się z jedną nogą wysuniętą do przodu – tu mechanizm jest dokładnie taki sam. Gdyby nie zielone liście na drzewach i temperatura rzędu 10 stopni, poczułabym się jak na nartach biegowych.
Solidna
konstrukcja i duże pompowane koła, pomagają w utrzymaniu
równowagi, a nisko sprofilowana szyna, trzyma nas blisko ziemi, choć
ma to też swoje minusy przy jeździe na leśnych ścieżkach, gdzie
czasem zahacza o gałęzie lub korzenie.
Rolki terenowe Skike V9 Fire 200 mm dla początkujących?
Czy poleciłabym komuś na pierwszą jazdę na rolkach terenowych Skike V9 Fire? Jak najbardziej! Owszem, pomaga doświadczenie zdobyte na nartach biegowych, ale nie jest to, moim zdaniem, warunek konieczny, żeby cieszyć się z pierwszych pokonanych kilometrów. Po cichu dodam, że nie trzeba też być przesadnie wysportowanym, żeby jeździć klasykiem – jest to styl raczej łatwy do opanowania, a te rolki świetnie się do tego nadają. Do tego duże koła nie zamykają nam możliwości jeżdżenia tylko do asfaltu. W dobie dzisiejszych trudności w poruszaniu się na zewnątrz, rolki idealnie wpisują się w indywidualną (lub w małym gronie) aktywność fizyczną w parku, lesie, czy gdziekolwiek tam, gdzie nie ma dużych skupisk ludzkich. A więc: na rolki!!!
Chcesz poczytać jeszcze więcej na temat tego modelu rolek?
Sprawdź rozszerzony test Skike V9 Fire 200 mm w trudnym terenie i nie tylko!
Michał
Super opis. Dziękuję