Z wycieczkami na rolkach terenowych
Skike często jest tak, że wyjeżdżamy pokręcić się trochę bez
jakiegoś konkretnego celu, a okazuje się, że odkrywamy całkiem
nową, zaskakującą trasę. Tak właśnie było i tym razem, na
mieszanej wycieczce skikowo-rowerowej, na którą wybrałem się z
żoną.
W ostatnim czasie mocno eksplorujemy
śląskie lasy w poszukiwaniu dróg, na których panuje mniejszy
ruch. Stąd też pierwotny plan wycieczki zakładał zwiedzanie
terenów na południe od Lasu Murckowskiego w Katowicach. Samochód
zostawiliśmy na ulicy Beskidzkiej, gdzie znajdują się dwa parkingi
leśne - po dwóch stronach drogi. Jeśli tylko nie jest to środek
dnia w słoneczny weekend, to nie powinno być problemu ze
znalezieniem miejsca postojowego. Po dwóch stronach drogi rozciągają
się tereny leśne tereny leśne z drogami o różnej nawierzchni -
szutrowej, kamienistej i lekko piaszczystej. Po północnej stronie
znajduje się przedłużenie Lasu Murckowskiego. To teren mocno
pofałdowany, stąd trzeba się tam nastawić na ciągłą jazdę z
górki i pod górkę, Na te wycieczkę na Skike i rowerze wybraliśmy
jednak zupełnie nam nieznane tereny leśne znajdujące się na
południe od szosy, które należą jeszcze do Katowic.
Czarny szlak rowerowy 101 to idealne miejsce na rolki Skike V9
Zaraz po wyjeździe z parkingu skręcamy na rozwidleniu w prawo, tak żeby trzymać się czarnego szlaku rowerowego (nr 101), który poprowadzi nas na południe. (tu znajdziecie poglądową mapę Katowickich szlaków rowerowych na stronie miasta) Droga jest szeroka i dość dobrze utwardzona. Nawet po długotrwałych upałach nie ma przesadnie głębokiego piachu. Na rolkach Skike V9 200 mm jedzie się bardzo komfortowo. Co jakiś czas stajemy, żeby porobić kilka zdjęć lub nakręcić krótkie filmiki. Cały czas jedzie się lekko i mam wrażenie, że na tym odcinku tracimy trochę wysokości, co ułatwia płynną jazdę. Co prawda trasa jest lekka pofalowana i raz jedziemy lekko z górki, raz nieco pod górkę, ale podsumowując cały czas trasa nam lekko pomaga w płynnej jeździe na rolkach terenowych. Droga biegnie głównie w lesie, a podłoże jest zmienne – trochę szutru, małych kamieni, czy nawet trochę utwardzonego piasku.
Cały odcinek aż do wiaduktu nad trasą S1
(Tychy-Mysłowice) pokonałem na Skike bez problemu krokiem łyżwowym.
Warto wspomnieć jednak, że mówimy tu o dużych kołach 200 mm. Na
mniejszych kółkach 150 mm z pewnością też można ten odcinek
pokonać, jednak będzie wymagał zdecydowanie więcej wysiłku.
Sama trasa jest bardzo relaksująca.
Praktycznie na całej jej długości jedziemy przez las. Po drodze
mijamy młodniki, polany, staw, czy wycinki drzew. Ruch, pomimo
słonecznego weekendu, jest raczej umiarkowany. Jeśli bez problemu
poruszamy się na rolkach terenowych Skike po szutrach, to
zdecydowanie lepiej będzie wybrać właśnie tę trasę, niż
zatłoczony miejski park.
Lędziny, pola i kościół na wzgórzu
- rowerem i na rolkach terenowych Skike
Po przekroczeniu trasy S1 wygodnym wiaduktem, po kilkudziesięciu metrach dojeżdżamy na skraj lasu. Tutaj natykamy się na tablicę z mapą tras rowerowych, z której dowiadujemy się, że właśnie opuszczamy teren katowickich szlaków rowerowych. Dokąd by tu jechać dalej? W nogach dopiero zaledwie kilka kilometrów, a czasu jeszcze co niemiara. Na horyzoncie w oddali zauważamy wieżę kościoła. Wydaje się być na wzgórzu, więc po drodze na pewno będą piękne widoki. Ruszamy więc asfaltem z grubsza w jej kierunku.
Póki jedziemy bocznym asfaltem trasa jest bardzo przyjemna. Kiedy dojeżdżamy do nieco główniejszej drogi z rondem wskakujemy na chodnik. Wieży w tym miejscu nie widać, więc poddając się przeczuciu skręcamy w prawo. Po kilkudziesięciu metrach kończy się chodnik. Na szczęście po drugiej stronie drogi jest dość wyraźna polna droga. Z grubsza podąża w kierunku kościoła, którego cały czas nie widać. Ruszamy więc w pole, mając przy okazji z tyłu głowy, że jest duże ryzyko, że będziemy musieli zawrócić.
Na polnej drodze jedynym sensownym
sposobem przemieszczania się pozostaje styl klasyczny. Jest zbyt
wąsko i wyboiście na łyżwę. Tutaj ujawniają się wszystkie
zalety Skike V9 Tour 200 mm. Wędrówka na nich przez pola pełne
rzepaku w słońcu to czysta przyjemność.
Wyjeżdżając na lekkie wzniesienie odnajdujemy przy okazji odpowiedni kierunek na kościelną wieżę. Okazuje się, że mamy jeszcze do pokonania całkiem spore podejście. Ostatecznie po wykonaniu paru świetnych fotek docieramy pod Kościół św. Klemensa w Lędzinach.
Z tyłu kościoła przebiega deptak z
ławkami, na których można odpocząć i podziwiać widok okolicy.
Przy dobrej pogodzie ze wzgórza roztacza się świetna panorama.
Robimy więc krótki odpoczynek na napoje i coś do jedzenia.
W trasę powrotną wyruszamy w nieco
innym kierunku. Tym razem zjeżdżamy po prostu do głównej drogi w
poszukiwaniu sklepu, żeby uzupełnić wodę. Nie spodziewaliśmy się
dzisiejszego dnia aż takich upałów. Mamy jednak duże szczęście.
Do sklepu docieramy 10 minut przed jego zamknięciem i bez problemu
zaopatrujemy się w napoje. Nie uśmiecha nam się już jednak droga
pod górę w kierunku kościoła, więc okrążamy wzgórze
wybierając po prostu chodnik. Na ulicach nie ma za dużo ludzi, więc
jedzie się komfortowo. Na rolkach przeszkadza tylko nieco betonowa
kostka na chodniku – trzeba przez nią bardziej uważać, żeby nie
stracić widiowych grotów. Na szczęście większość tego odcinka
jest lekko z górki, więc da się jechać nawet bez używania kijów.
W ten sposób szybko docieramy do ronda. Stąd znanym już asfaltem
wracamy na tereny leśne Katowic. Znów pokonujemy wiadukt nad drogą
S1, jednak tym razem tuż za nim skręcamy w prawo. Drogę powrotną
chcemy bowiem pokonać tym razem zielonym szlakiem rowerowym.
Zielony szlak rowerowy (153) to
wyzwanie nawet na duże koła Skike V9 o średnicy 200 mm
Z początku droga nie jest zbyt przyjazna rolkom terenowym. Nieco większe, dość luźne kamienie sprawiają, że nawet na kołach 200 mm trzeba raczej przejść na styl klasyczny, żeby trzymać się dobrze ubitego śladu z prawej lub lewej strony drogi. Niestety większa część tego szlaku wygląda podobnie. Tam gdzie kamienie ustępują miejsca ubitej ziemi pojawia się pośrodku pas wysokiej trawy, która uniemożliwia łyżwowanie. Przejazd tym szlakiem wymaga zdecydowanie więcej pracy niż szlakiem czarnym. Całości nie ułatwia fakt, że droga lekko się wznosi, a przynajmniej sprawia na mnie takie wrażenie. Może gdyby jechać w odwrotnym kierunku, pokonywanie jej byłoby nieco łatwiejsze.
Zdecydowanie odradzałbym wybieranie się na ten odcinek
osobom początkującym lub jadących na kołach 150 mm. Nie mówię,
że nie da się go pokonać na takim sprzęcie, ale na pewno będzie
to zdecydowanie trudniejsze. Plusem zielonego szlaku rowerowego jest
na pewno to, że panuje tu mniejszy ruch, dzięki czemu możemy się
nacieszyć spokojem oferowanym przez las. Zbliżając się do ulicy
Beskidzkiej wydaje się przez moment, że już nawierzchnia znacznie
się poprawia i wtedy niestety trzeba się zmierzyć z ostatnim
odcinkiem gdzie jest dużo drobnego, ale niezbyt dobrze utwardzonego
kamienia.
Do samochodu docieramy zadowoleni z pokonanej trasy i rozeznania nowych terenów do jeżdżenia na Skike. To na pewno świetna okolica dla wszystkich mieszkańców Katowic i nie tylko – dojazd samochodem jest bardzo szybki w zasadzie z większości śląskich miast. Na pewno wart zbadania jest dalszy przebieg szlaku czarnego, prowadzącego na północ, aż na Murcki. Dzięki temu wycieczkę można przedłużyć o kolejne kilka kilometrów. Jak tylko sprawdzimy te trasy, na pewno damy znać, jak wyglądają.
Krótki film z trasy: