Blog o rolkach terenowych Skike i nie tylko

Tutaj znajdziesz artykuły o wszystkim, co jest związane z rolkami terenowymi. Piszemy na podstawie własnych doświadczeń. Sprawdź testy sprzętu, relacje z wypraw, porady odnośnie serwisowania rolek terenowych, a także szczegóły dotyczące techniki jazdy.

Posty o rolkach terenowych
Turbacz, Velo Dunajec i Czorsztyn na rolkach terenowych Skike 1
Turbacz, Velo Dunajec i Czorsztyn na rolkach terenowych Skike

Co roku wybieramy się zgraną ekipą na kilkudniową wycieczkę na rolkach terenowych Skike. Oczywiście targamy ze sobą zdecydowanie za dużo sprzętu, bo noclegi planujemy na dziko, w hamakach. Tym razem postanowiliśmy odwiedzić tak wychwalane przez wszystkich Jezioro Czorsztyńskie oraz Przełom Dunajca. No a skoro już mieliśmy się znaleźć w tych okolicach, to jak tu nie zdobyć też szczytu Turbacza. I tak oto, po licznych zawirowaniach z terminami, w sobotę rano udaliśmy się do Nowego Targu w składzie Krzysztof, Wojciech i ja. 3 osoby to idealna ekipa, żeby w miarę łatwo znaleźć miejsce do rozwieszenia hamaków. Ale o tym później.

O tym jak weszliśmy na Skike na Turbacz i dlaczego nie jest to najlepszym pomysłem (dzień pierwszy)

droga na Turbacz na nartorolkach terenowych
Trasa pierwszego dnia, ok. 850 metrów przewyższenia.

Początek naszej wycieczki miał miejsce na jednym z parkingów w Nowym Targu. Niestety dotarliśmy tam samochodem nieco później niż zakładaliśmy, więc ubrani, na rolkach, z plecakami i gotowi do startu byliśmy dopiero około 12. Przy krótkich wrześniowych dniach godzina startu była dość późna, ale nie zamierzaliśmy się tym przejmować. Ochoczo ruszyliśmy w kierunku szlaku rowerowego, który miał nas zaprowadzić do schroniska pod Turbaczem.

start wycieczki Skike Nowy Targ
Start wycieczki na parkingu w Nowym Targu zaraz przy targu ;-) | foto S. Siedziński

Pierwsze metry to oczywiście jak zawsze próba opanowania kilkunastokilogramowego plecaka, który zdecydowanie zaburza równowagę. Na szczęście to nie pierwszy wyjazd z takim bagażem i już po kilkuset metrach dostosowujemy ruchy do nadprogramowego obciążenia.

Kilka słów o człapaniu w Skike na Turbacz

Już wyjazd z Nowego Targu zapowiada, że będzie ciężko, bo cały czas jest pod górę, w dodatku po chodnikach z betonowej kostki. Wkrótce jednak zjeżdżamy na szlak. Po kilkuset metrach w górę okazuje się jednak, że za późno odbiliśmy od głównej drogi i zamiast na spodziewany szlak rowerowy, trafiliśmy na krótszy, ale bardziej stromy szlak pieszy. Nie zamierzamy się już jednak cofać i dziarsko podążamy do góry.

droga na Turbacz na rolkach terenowych
Zmierzamy w stronę Turbacza. W dole pozostaje Nowy Targ. | foto S. Siedziński

Wkrótce docieramy do drogi pełnej dużych, luźnych kamieni, jak to u nas w górach. Niestety jazda na rolkach Skike w tym miejscu się kończy, a zaczyna człapanie do góry. Oczywiście się nie poddajemy i myśl o ściągnięciu rolek nawet nie przelatuje nam przez głowy.

droga na Turbacz na nartorolkach terenowych
Niestety droga na Turbacz cały czas się pogarsza. Zaczynamy tuptać pod górę na Skikach. | foto S. Siedziński

Jest ciepło więc nie spieszymy się za bardzo. Nikt nas też nie goni. Po drodze pałaszujemy małe zapasu i odpoczywamy w zielonej jeszcze trawie. Trzeba korzystać, póki bura jesień na dobre nie zadomowiła się jeszcze w górach.

Przystanek w drodze na Turbacz na skike
Przy takiej pogodzie nie zamierzamy się spieszyć. Po drodze raz po raz stajemy i robimy zdjęcia. | foto S. Siedziński

Po mozolnym człapaniu docieramy do szlaku rowerowego, który tu łączy się z pieszym w jedną drogę. Niestety szlak jest wyznaczony typowo pod rowery górskie, więc nawierzchnia zbytnio się nie zmienia. Pod górę to w większości wielkie, luźne kamienie, po których po prostu idziemy. Sytuacja nieco się odmienia gdy docieramy na grzbiet. Tu nieco się wypłaszcza, a nawet jest nieco z górki. Możemy przejechać spore fragmenty trasy, jak zwykle wzbudzając spore zainteresowanie wśród pieszych turystów.

Płaskie fragmenty drogi na Turbacz na skike
Miejscami można się chociaż trochę rozpędzić. Trzeba jednak mieć duże doświadczenie w terenie. | foto S. Siedziński

Po niedługim czasie docieramy do Kaplicy Matki Boskiej Leśnej (Królowej Gorców). Po obejrzeniu kapliczki i małej przekąsce ruszamy w stronę Schroniska pod Turbaczem.

Kapliczka Matki Boskiej Leśnej pod Turbaczem
Kaplica Matki Boskiej Leśnej przy szlaku na Turbacz. W cieniu strudzeni wędrowcy (i skikowcy) mogą nieco odpocząć. | foto S. Siedziński

O ile na podejściu nie spotkaliśmy tłumów, tak przy schronisku jest dość tłoczno. Nie ma się co dziwić. Pełnia słońca i temperatura około 25 stopni przyciągnęła wielu miłośników wędrówek, kolarstwa górskiego no i trzech amatorów rolek terenowych.

Schronisko pod Turbaczem na Skike
Dotarliśmy na rolkach Skike do schroniska pod Turbaczem. Wreszcie coś zjemy :-) | foto S. Siedziński

W Skike na Turbaczu – tylko raz

Ze schroniska zostało już tylko kilkaset metrów na sam szczyt Turbacza. Tu znów duże kamienie i człapanie. W końcu jesteśmy – na rolkach Skike na Turbaczu. Nigdy tu wcześniej nie byłem, stąd spodziewałem się czegoś więcej. Widoki niestety nie są wyjątkowe. To samo było widać już znacznie niżej. Jakiś „biedny” ten szczyt. No cóż, może warto wrócić na niego zimą, na biegówkach? W każdym razie mamy odhaczoną kolejną górę. Czy wybrałbym się na niego jeszcze raz na rolkach terenowych? Raczej nie. Raz zdecydowanie wystarczy. No chyba, że ktoś woli człapanie na rolkach zamiast jazdy na nich – wtedy cel w postaci Turbacza będzie idealny ;-)

Turbacz na rolkach terenowych Skike
Turbacz zdobyty na rolkach Skike! Kolejny szczyt padł naszym łupem. Nie było łatwo. | foto S. Siedziński

Robi się późno i musimy ruszać w dalszą trasę. Startujemy w kierunku Trzech Kopców przez Halę Długą. Piękne widoki i wreszcie możliwość jazdy wynagradzają nam mozolne podchodzenie pod Turbacz.

Hala długa na rolkach terenowych Skike
Przepiękne widoki na Hali Długiej. Tu warto się na chwilę zatrzymać i pokontemplować przyrodę i przestrzeń. | foto S. Siedziński

Uważajcie na trasy rowerowe w Gorcach ;-)

Nasze szczęście nie trwa jednak zbyt długo. Żeby dostać się na Jaworzynę Krynicką musimy pokonać drogę z drewnianych bali. Kto wpadł na pomysł wyłożenia czymś takim szlaku rowerowego, nie wiem. Na szczęście nie jest to bardzo długi odcinek, ale nie wyobrażam sobie, żeby pokonywać go na przykład w deszczu. Upadek na śliskim drewnie murowany.

Po męczącej drodze meldujemy się na Zasadnym, skąd będziemy zjeżdżać czerwonym szlakiem do miejscowości Rzeki. Ta trasa rowerowa miejscami jest nawet przyjemna, ale na większości dystansu trzeba zachować bardzo dużą uwagę. Luźne i często omszałe kamienie skutecznie zaburzają równowagę podczas zjazdu. Pod koniec musimy się już nieco spieszyć, bo zaczyna się ściemniać. Ostatnie metry tego dnia pokonujemy w zasadzie już po zmroku.

Zasadne na rolkach terenowych Skike
Zasadne - stąd czeka nas już tylko zjazd. Pierwszy, stromy odcinek był bardzo trudny. Później, kiedy droga przeszła w trawers, było nieco łatwiej. | foto S. Siedziński

Ostatecznie trafiamy na pole biwakowe Trusiówka. To tu będziemy nocować. Drzew nie ma, za to zajmujemy wiatę, która idealnie nadaje się do rozwieszenia naszych hamaków. O samej organizacji pola biwakowego, które należy do Gorczańskiego Parku Narodowego lepiej nie będę się wypowiadał. Jedna toaleta na jakieś 15 namiotów i brak wody, którą trzeba nosić z pobliskiego potoku. No można by o to wszystko lepiej zadbać. Na szczęście w dobrym towarzystwie takie niedogodności zupełnie nie przeszkadzają, a pozostają tylko dobre wspomnienia, szczególnie te z długich wieczornych debat o skikach i wielu innych tematach...

nocleg w Trusiówce na hamakach
Nasz mały obóz pod wiatą na polu namiotowym Trusiówka. Przynajmniej nie trzeba było rozwieszać tarpów :-) | foto S. Siedziński

Przez góry, doliny, nad rzekę, w kierunku Dunajca na nartorolkach terenowych (dzień drugi)

droga na Turbacz na nartorolkach terenowych
Trasa drugiego dnia, ok. 700 metrów przewyższenia.

Rano zdecydowanie czujemy, że poprzedniego dnia dostaliśmy w kość. Nie chodzi tu nawet o pokonane kilometry czy przewyższenia, ale raczej o ciężkie plecaki i bardzo wymagający teren. Dziś teoretycznie ma być łatwiej, ale też i znacznie dalej.

Na początku dnia musimy wydostać się z doliny, którą płynie rzeka Kamienica. Drogą pożarową zmierzamy więc w stronę Faronówek. Droga szutrowa, być może nie najlepsza, ale w porównaniu do trasy z poprzedniego dnia to niebo a ziemia.

szutrową drogą na Skike
Podejście szutrową drogą pożarową na rozgrzewkę. Na szczęście nawierzchnia jest na tyle dobra, że rolki Skike się toczą. Z oporem, ale jednak trochę jadą przy każdym kroku. | foto S. Siedziński

Na tym podejściu nagle strzela mi sprężyna w moich Skike V9 Tour 200 mm. Na szczęście to znana usterka i mam ze sobą zapasową sprężynę. 5 minut i całość jest wymieniona i gotowa do dalszej drogi.

Faronówki na Skike
Docieramy na grzbiet. To Faronówki. Nad nami tylko jedno gospodarstwo, a dookoła takie widoki. | foto S. Siedziński

Odcinek między Faronówkami a Magorzycą biegnie dzikimi drogami, wprost przez łąki. Widoki są przecudne. Pomimo tego, że drogi są mocno zarośnięte i miejscami zalane wodą, bez problemu pokonujemy kolejne kilometry.

Magorzyca na Skike
Polnymi drogami zmierzamy do Magorzycy. Skike na kołach 200 mm radzą sobie w takim terenie wyśmienicie. | foto S. Siedziński

Na naszej trasie jedynie w Kurosicy obrana przez nas droga okazuje się zagrodzona elektrycznym pastuchem. Obchodzimy gospodarstwo zarośniętym parowem i brodząc w trawie po kolana ostatecznie udaje nam się wydostać na drogę. Na szczęście wszystkie psy były zamknięte za płotem.

Kurosica na Skike
Podejście przed Kurosicą jest wymagające. Dodatkowo zaraz będziemy musieli obchodzić ogrodzoną łąkę. | foto S. Siedziński
w górach na Skike
Żeby nie było, że tylko po polnych drogach jeździliśmy - asfalty też były. I to jakie! | foto S. Siedziński

Wkrótce docieramy do Motawy, gdzie odpoczywamy po dzisiejszym terenowym odcinku. Przed nami będą już w zasadzie tylko drogi asfaltowe. Jak wkrótce się okaże, odpoczynek bardzo się przyda.

Motawa na Skike
Odpoczynek pod wiatą w Motawie. Za nami cicho szemrał potok. | foto S. Siedziński

Wjazd na Przełęcz Wierch Młynne to nie przelewki. Przypominają nam się kultowe zawody we wjeżdżaniu na Przehybę. Przy czym tutaj wydaje się, że jest jeszcze stromiej! Po osiągnięciu wysokości 753 m n.p.m. czeka nas już niemal sam zjazd. Puszczamy się drogą asfaltową przez Młynne do Ochotnicy Dolnej. Ruch jest niewielki, bo to niedziela. Cały ten odcinek zjeżdżamy bez wysiłku. Rolki jadą niemal same, czasami trzeba się tylko lekko odepchnąć.

Z Ochotnicy Dolnej musimy dotrzeć do Tylmanowej. Tu też wybieramy asfalt i podobnie jak przed momentem mkniemy głównie w dół. Tu jest nieco bardziej płasko, ale nawet to niewielki nachylenie pozwala utrzymać wysoką prędkość i wkrótce docieramy do Dunacja.

Po trasie Velo Dunajec na rolkach terenowych Skike (Tylmanowa-Szczawnica)

Tu wjeżdżamy oczywiście na trasę rowerową Velo Dunajec. Niestety od teraz będzie cały czas lekko pod górkę. Niby nie jest stromo, ale cały czas czuć w nogach, że zdobywamy kolejne metry wysokości a rolki nie chcą jechać tak ochoczo, jak po płaskim. Trasa wzdłuż Dunajca jest urokliwa choć w pewnym momencie niestety biegnie wzdłuż głównej drogi. Co prawda jest wydzielony pas dla rowerów, ale spory ruch samochodów i hałas nie są najprzyjemniejsze.

Velo Dunajec na Skike
Wymiana grota w kiju na Velo Dunajec. A przy okazji wszyscy odpoczywają. :-) | foto S. Siedziński

Karczma w Krościenku z widokiem na Dunajec

Sprawnie docieramy do Krościenka, gdzie w karczmie robimy postój na posiłek. Staromodnie bierzemy placki ziemniaczane z gulaszem – trzeba uzupełnić stracone tego dnia kalorie. Pomimo łatwiejszego terenu czujemy się, jakbyśmy pokonali znacznie dłuższą trasę. Nie możemy się też zebrać do dalszej drogi, a przecież kolejny nocleg planowaliśmy w okolicach Szczawnicy. Płynący miarowo czas zmusza nas w końcu do założenia rolek i plecaków i ruszenia na południe.

Krościenko na Skike
Dotarliśmy na nartorolkach Skike do Krościenka. Zaraz na stole wylądują placki ziemniaczane. :-) | foto S. Siedziński

Szczawnica

W samej Szczawnicy i na dojeździe do niej pojawia się sporo kostki betonowej, więc zajeżdżamy na miejsce nieco zmęczeni. Pozostaje poszukać miejsca na nocleg. Po zrobieniu zapasów wody w sklepie wybieramy zalesione wzgórze i ruszamy drogą do góry. Chwilę zajmuje, kiedy w ścianie drzew znajdujemy małą przerwę. Jeszcze tylko oddalić się od drogi i dochodzimy do idealnego miejsca na hamaki.

Szczawnica na Skike
Wzdłuż Dunajca wjeżdżamy do Szczawnicy. | foto S. Siedziński

Szybko stwierdzamy, że las to jednak znacznie przyjaźniejsze miejsce na nocleg niż pole namiotowe. Cisza, spokój i odgłosy natury. Wieczorem jakiś ptak skrzeczy jakby był zarzynany. Czyżby dopadł go jakiś kot lub lis? Zwierzęcy koncert nasila się po zmroku. Z kilku stron słychać jelenie na rykowisku. Nawołują się przez całą noc. Na szczęście po pierwszych kilkudziesięciu minutach człowiek do tego przywyka i zasypia w hamaku jakby dookoła panowała głucha cisza.

Szczawnica na Skike
Nocleg na hamakach w lesie to sama przyjemność. | foto S. Siedziński

Przełom Dunajca, nie na tratwach ale na Skike (dzień trzeci)

droga na Turbacz na nartorolkach terenowych
Trasa trzeciego dnia, ok. 450 metrów przewyższenia.

Rankiem budzimy się w świetnych nastrojach o rozpoczynamy kolejny etap naszej wycieczki od Schroniska PTTK Orlica, do którego mieliśmy bardzo blisko.

Szczawnica na Skike
Ruszamy na Skike spod Schroniska PTTK Orlica w stronę Przełomu Dunajca. | foto S. Siedziński

Zaraz jesteśmy nad brzegiem Dunajca. Tutaj pamiątkowa fotografia i ruszamy. Niestety żeby być na przełomie w poniedziałek odwróciliśmy bieg trasy i musimy jechać pod prąd. Dziś czeka nas więc cały dzień jazdy lekko pod górę.

Przełom Dunajca na Skike
Zaczynają się skalne ściany. Wjeżdżamy w Przełom Dunajca na rolkach Skike. | foto S. Siedziński

Nowa ścieżka pieszo-rowerowa przez Przełom Dunajca

Dzięki temu, że to już po weekendzie i po wakacjach, na ścieżce nie ma tłumów. Nie znaczy to, że nikogo nie ma, ponieważ co chwilę się z kimś mijamy, ale zupełnie nam to nie przeszkadza. Jedzie się swobodnie. Szybko też przekraczamy granicę i znajdujemy się po słowackiej stronie Dunajca.

Velo Dunajec na Skike
Trasa Velo Dunajec - tutaj jeszcze ostatni fragment kostki po na terenie Polski. Dalsza część Przełomu Dunajca po słowackiej stronie jest wprost idealna na nartorolki terenowe Skike. | foto S. Siedziński

Tutaj prowadzi świeżo remontowana ścieżka. Podłoże jest bardzo mocno ubite. Miejscami jest to asfalt, a miejscami to nie do końca szuter, nie do końca beton czy asfalt. Takie niezidentyfikowane coś, ale wszędzie bardzo dobrze się jedzie na nartorolkach Skike.

Piękne widoki - Przełom Dunajca

Wkrótce zanurzamy się w liczne zakola Dunajca. Po prawej i lewej stronie wyrastają pienińskie ściany, które dumnie prężą się w mocnym, ale już jesiennym słońcu. Jedzie się rześko i przyjemnie.

Wzdłuż Dunajca na Skike
To idealny dzień na wycieczkę na Skike wzdłuż Dunajca :-) | foto S. Siedziński

Co jakiś czas zatrzymujemy się, żeby zrobić zdjęcie lub pokontemplować widoki. Podziwiamy Trzy Korony, obserwujemy powoli spływające tratwy z turystami, które przemykają pomiędzy bystrzami, po spokojniejsze wodzie.

Pieninny i Skike
Pamiątkowe zdjęcie z widokiem na Pieniny. | foto miła pani z Niemiec?

 

Wzdłuż Dunajca na Skike
W czasie odpoczynków obserwujemy leniwie płynące po Dunajcu tratwy. My niestety podążamy w przeciwnym kierunku, pod górę. | foto S. Siedziński

Sam przełom to tylko kilka kilometrów, więc szybko docieramy do miejscowości Czerwony Klasztor. Tutaj robimy jeszcze mały przystanek w słowackiej knajpce.

Trzy Korony Skike
Widok na Trzy Korony z Czerwonego Klasztoru. Obowiązkowo ze Skike na nogach ;-) | foto S. Siedziński

Zaraz po małej przerwie przekraczamy Dunajec kładką, żeby znaleźć się w polskich Sromowcach Niżnych. Niestety u nas ścieżka zaraz się kończy i musimy wyjechać na drogę. Na szczęście ruch samochodowy nie jest zbyt duży. Zresztą wkrótce znów mamy zjechać na ścieżkę rowerową. Nie jest to może najlepiej poprowadzona trasa, ale cieszymy się tym co jest, tym bardziej, że pogoda dopisuje.

Jezioro Sromowieckie

Jezioro Sromowieckie na Skike
Na zaporze nad Jeziorem Sromowieckim. W tle Nidzica-Zamek i zapora spiętrzająca Jezioro Czorsztyńskie. | foto S. Siedziński

Szybko meldujemy się nad Jeziorem Sromowieckim. Oczywiście wcześniej musimy się wspiąć wiele metrów do góry. W oddali widać zaporę Jeziora Czorsztyńskiego i zamek w Niedzicy. Wystarczy tylko objechać jezioro. Ścieżka jest tutaj niestety wyłożona kostką brukową, więc jedzie się niezbyt wygodnie. Dobrze, że odcinek nie jest zbyt długi. Najgorszy jest ostatni fragment przed samą zaporą. Tu też jest pod górę i również po kostce.

Rolki terenowe nad Jeziorem Czorsztyńskim

Ostatecznie stajemy jednak na zaporze, dzięki której utworzono Jezioro Czorsztyńskie. Wojtek wspomina czasy, kiedy był tu na wycieczce przed zalaniem całego terenu. Napełnienie zbiornika nastąpiło dopiero w 1996 roku. Niby niedawno, ale jak tak policzyć, wychodzi, że to już prawie 30 lat…

Zapora Czorsztyn na Skike
Na zaporze nad Jeziorem Czorsztyńskim. Za nami lepiej już widoczny zamek. | foto S. Siedziński

Na samej zaporze wieje niemiłosiernie. Mamy szczęście, że jak na drugą połowę września jest bardzo ciepło. W dole widać jak na dłoni cały Zalew Sromowiecki. Z drugiej strony Jezioro Czorsztyńskie i Zamek Niedzica. Widoki wspaniałe, ale musimy jechać dalej. Czeka na nas ścieżka Velo Czorsztyn – wzdłuż jeziora. Wychwalana przez wszystkich trasa rozbudza w nas duże oczekiwania.

Nad Jeziorem Czorsztyńskim na rolkach terenowych
Podczas zjazdu nad Jezioro Czorsztyńskie Krzysztof wyczuwa, że jedna z rolek zaczyna trochę "płwyać". Okazuje się, że pękł jeden z przednich widelców. Na szczęście jesteśmy przygotowani i na takie okazje i po kilkunastominutowej przerwie możemy ruszać dalej. | foto S. Siedziński

Osobiście nie sprawdzałem profilu i przebiegu trasy wcześniej, więc spodziewałem się drogi nad samym brzegiem jeziora, raczej płaskiej, z kilkoma górkami. Nie mogłem się bardziej mylić. Trasa wzdłuż południowego brzegu jest zwariowana. Zakręty o 90 stopni, mostki, szalone podjazdy i jeszcze bardziej szalone zjazdy. Wszystko to po świetnej jakości, dość szerokim asfalcie. Z pewnością najbardziej zapamiętaliśmy podjazd, a w zasadzie podejście do miejscowości Falsztyn. Podjazd jest długi i stromy, ale wystarczy się tylko obrócić, żeby sycić oczy fantastycznymi widokami na Jezioro Czorsztyński.

Nad Jeziorem Czorsztyńskim na rolkach terenowych
Widok na Jezioro Czorsztyńskie w połowie podjazdu do Falsztyna. | foto S. Siedziński

 

Nad Jeziorem Czorsztyńskim na rolkach terenowych
A tutaj widok pod górę. Jeszcze trochę podejścia przed nami. | foto S. Siedziński

Wkrótce wjeżdżamy na wały oddzielające jezioro od miejscowości Frydman. Jesteśmy już nieźle głodni i zmęczeni, ale posiłek jest przewidziany dopiero w Dębnie, na samym końcu jeziora. Na szczęście jedziemy z wiatrem i wkrótce, z małymi przygodami docieramy do Pizzerii Margot. Okazuje się, że na niektórych mapach błędnie wskazano jej lokalizację.

Przy posiłku zastanawiamy się co dalej. Mieliśmy jechać z powrotem północnym brzegiem Jeziora Czorsztyńskiego, ale na cały jutrzejszy dzień zapowiadane są mocne opady. Jedyna wypatrzona przerwa ma ma być około 11. Musimy więc zmodyfikować nasze plany i odpuścić pełen objazd jeziora. Zamek Czorsztyn poczeka na następny raz. Postanawiamy wracać w kierunku Nowego Targu, gdzie mamy samochód. Jest już późno, więc tylko lokalizujemy na mapach wiatę, do której mamy tylko kilka kilometrów drogi. Stamtąd mamy nadzieję przedostać się następnego dnia do samochodu (to tylko ok. 10 km).

Na miejsce biwaku docieramy jeszcze za widna. Punkt odpoczynku rowerzystów wygląda całkiem przytulnie, więc przejmujemy go na obóz. Po zmroku rozwieszamy pod wiatą hamaki i zabezpieczamy boki tarpami. To był długi dzień. Idziemy spać.

Velo Dunajec na rolkach terenowych
Wiata rowerowa przy Velo Dunajec, to dobre miejsce do odpoczynku. | foto S. Siedziński

Dzień czwarty, czyli wracamy do Nowego Targu

Deszcz budzi nas dopiero nad ranem. Kiedy się wzmaga okazuje się, że wiata przecieka. Skomplikowana, ogromna konstrukcja jest zrobiona tak, że woda spływa wewnątrz profili i następnie kapie przez śruby, łączenie i inne przestrzenie. Zwijamy więc pospiesznie hamaki i znajdujemy miejsca, w których przecieków akurat nie ma. W paru momentach wydaje się, że już, już ma przestać padać i wtedy przychodzi kolejna fala deszczu. Nie jest to mżawka, ale solidny deszcz, a momentami nawet ulewa. Jeśli pojedziemy, to po paruset metrach będziemy przemoczeni, ado pokonania jest 10 kilometrów.

Velo Dunajec na rolkach terenowych
Niestety zapowiadane okienko pogodowe się nie pojawiło :-( | foto S. Siedziński

No cóż, nie jest to wyprawa survivalowa na rolkach, a turystyczny wypad dla przyjemności. Dzwonimy po taxi :-) Pan trafia do nas bez problemu, a duży samochód bez problemu mieści nas ze Skikami, kijami i dużymi plecakami. Niestety ostatni dzień pod względem jazdy na rolkach okazuje się zupełnie stracony, ale i tak jesteśmy zadowoleni z całego wyjazdu.

Podsumowując – tereny przepiękne, na pewno warto odwiedzić. Jeśli chodzi o drogi pod rolki i nartorolki terenowe. Gorczański Park Narodowy to drogi trudne i ekstremalnie trudne. Drugi raz raczej nie będziemy już zdobywać Turbacza. Jednak trasa przez Faronówki, Farony, Jagiełły, Młynne była już znacznie przyjemniejsza. Wszystkim mogę na pewno polecić cały odcinek Velo Dunajec od Tylmanowej po koniec Jeziora Czorsztyńskiego. Nawierzchnie są bardzo dobre, ważne tylko, aby mieć już doświadczenie na stromych górkach, szczególnie na długich i stromych zjazdach.

Gorce, Pieniny i Dunajec bardzo mnie urzekły i z pewnością tutaj wrócę, myślę, że nie tylko na rolki terenowe Skike.

Komentarze do wpisu (1)

26 września 2023

Fajna relacja i dobrze się wspomina. Dzięki za wspólny rajd.

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoplo.pl, powered by Shoper.