Nie spodziewałem się, że tego lata przerwa wakacyjna będzie tak obfitowała w wycieczki na rolkach terenowych Skike. Dzięki pomysłowi, który narodził się w Skiking.pl Team-ie, udało mi się wraz z nim wybrać na bardzo intensywny wypoczynek w okolice Suwałk, a konkretnie do miejscowości Gawrych-Ruda.
Oczywiście na wakacyjny urlop nie mogliśmy wyruszyć
bez naszych rodzin. Wszyscy stworzyliśmy barwną grupę
rowerowo-rolkową, która dzielnie przemierzała szlaki i drogi w
okolicach Suwałk, a przede wszystkim wokół Jeziora Wigry. Nie ma
co ukrywać, że za planowanie tras odpowiedzialny był niemal w 100%
Wojtek, który pokazał nam spory kawałek północnego Podlasia. Co
prawda czasami łatwa wycieczka zamieniała się w „walkę o
życie”, a planowana długość wzrastała w czasie wycieczki o
dodatkowe 15-25%, to jednak trasy okazały się strzałem w
dziesiątkę, zarówno dla miłośników rolek terenowych Skike, jak
i rowerzystów.
Tutaj znajdziecie wszystkie trasy na Google Maps
Na rozgrzewkę – Jezioro Blizno na
rolkach terenowych Skike
Pierwsza z wycieczek miała być miłą rundką na rozgrzewkę. I taka właśnie była, tylko trochę się przedłużyła ;-) Nawet dość znacznie się przedłużyła, bo do ponad 45 kilometrów, ale wszystko po kolei. Wystartowaliśmy z miejscowość Gawrych Ruda położonej nad Jeziorem Staw. Po przejechaniu przez niewielkie centrum miejscowości od razu rzucamy się na szutry, początkowo szlakiem niebieskim. Wszyscy jadący na rolkach mamy koła 200 mm, także taka nawierzchnia nie stanowi dla nas problemu, choć stan drogi przedstawia się różnie. Rowerzystki i rowerzyści w ogóle nie narzekają na nawierzchnię, nawet na cieńszych, trekkingowych oponach. Kierujemy się na południe pośród uroczych lasów. W międzyczasie nieco atakują na końskie muchy, którym trudno uciec nawet przy pełnej prędkości. Mijamy leśniczówkę i wyjeżdżamy na asfalt. Już po chwili jesteśmy w Atenach. Co prawda zabytków z antycznej Grecji tutaj nie uświadczymy, ale to miła miejscowość wypoczynkowa położona nad malowniczym Jeziorem Blizno. Tutaj robimy mały postój na uzupełnienie płynów, bo temperatury stają się coraz wyższe. Taka pogoda troszkę nas rozleniwia i po przejechaniu na rolkach terenowych i rowerach krótkiego odcinka asfaltowego wzdłuż jeziora robimy dłuższą przerwę na plaży. Część osób ucina sobie drzemkę na trawie, a część korzysta z uroków wody.
Po takim postoju oczywiście coś by się zjadło. Kartacze z mięsem w pobliskim barze smakują wybornie i przynoszą trochę siły na dalszą wycieczkę. W Danowskich mamy dwie opcje powrotu. Albo dość ruchliwym asfaltem prosto na Bryzgiel, albo też nieco naokoło, ale za to dużo mniej uczęszczaną trasą na Tobołowo, a następnie na północ drogami szutrowymi. Oczywiście wybieramy tę drugą opcję, przez co nasz wycieczka nieco się wydłuży. To super odcinek prowadzący do skrzyżowania dróg koła Czerwonego Krzyża. Stąd wpadamy na zielony szlak, który przybliża się nieco do Jeziora Wigry. Przejazd po drewnianych kładkach i nieco węższe ścieżki pobudzają nas nieco do życia. Za nami już sporo kilometrów jak na pierwszy dzień, toteż część grupy jedzie asfaltem prosto do Bryzgla, a ja z drugą częścią (w składzie 2 X rolki terenowe Skike i 2 x rowery) kontynuujemy przejazd zielonym szlakiem naokoło Jeziora Mulaczysko. Na wzgórzu oddzielającym je od Wigier znajduje się wieża widokowa. To jeden z obowiązkowych punktów, jeśli lubicie piękne panoramy. Kolor J. Mulaczysko jest wprost nieziemski, a i widok na Wigry całkiem, całkiem.
Po krótkim podziwianiu
widoków i wykonaniu paru fotek ruszamy w pogoń za resztą grupy.
Czekają na nas w miejscowości Bryzgiel pod sklepem spożywczym obok
remizy strażackiej. To jeden z najlepiej zaopatrzonych punktów w
okolicy, więc nie ma się co dziwić, że ludzi w nim sporo i
kolejka ma kilka metrów długości. Jeśli tam traficie, polecam
spróbować miejscowego przysmaku – mrowiska. To takie kawałeczki
ciasta faworkowego z miodem, makiem i rodzynkami ułożone w
kształcie kopca. Palce lizać – bo strasznie się po tym lepią
;-) Asfalt z Bryzgla do Gawrych Rudy jest w opłakanym stanie, a na
domiar złego tak ruchliwy, że niemal cały czas mijają nas
samochody. Z tego powodu decydujemy się na ucieczkę na nieco
dłuższy, ale prowadzący bocznymi ścieżkami zielony szlak. Trasa
w tym miejscu to urocza ścieżka przez las, z licznymi zakrętami i
wijąca się raz nieco pod górę, raz nieco w dół. Zapewnia
świetną zabawę na rowerach, a także na rolkach Skike. Po krótkim
czasie szlak przenosi nas znów nad Wigry, gdzie z wysokiego brzegu
możemy podziwiać jego piękno. Ostatecznie po całym dniu jazdy (w
sumie 7 godzin) na rolkach terenowych i rowerach trafiamy do miejsca
zakwaterowania na zasłużony odpoczynek. Już pierwsza wycieczka
pokazała nam, że Suwalszczyzna to doskonały rejon na rowery i
rolki terenowe Skike.
Krótka przebieżka na Skike nad
Jezioro Suchar Wielki
Ta wycieczka jest świetną propozycją na nieco krótszą wyprawę, szczególnie jeśli nie pokonujemy jeszcze na rolkach terenowych zbyt długich dystansów. Całość zabiera bowiem nieco ponad 17 km. Tym razem na rolkach wybieramy się w powiększonym, bo aż 6 osobowym gronie – 2 Anie zamieniają rowery na rolki terenowe. Znów zaczynamy w miejscowości Gawrych Ruda i kierujemy się asfaltem do Jeziora Staw. Tutaj trzeba uważać, żeby się za bardzo nie rozpędzić, bo droga jest stroma, a na dole trzeba ustąpić pierwszeństwa. Na szczęście rolki terenowe Skike mają bardzo dobre hamulce. Skręcamy na wschód i jedziemy cały czas drogą asfaltową. Pomimo tego, że jest ona dostępna normalnie dla samochodów, to prowadzi tylko do leśniczówki, ośrodka wypoczynkowego i parkingów leśnych, przez co ruch na niej nie jest zbyt duży. Po drodze mijamy miejsca z widokiem na Jezioro Wigry. Lekkie wzniesienia sprawiają, że trasa jest ciekawa. Wkrótce droga skręca na północ i niebawem kończy się teren dostępny dla samochodów oraz szeroki asfalt. Do jeziora Suchar Wielki docieramy terenową ścieżką. Zjazd jest dosyć łagodny, dzięki czemu można się łatwo dostać na pomost widokowy, nawet nie zdejmując rolek.
Po krótkim postoju na zrobienie zdjęć ruszamy w dalszą trasę, która nadaje się już tylko dla rolek terenowych z większymi kołami. Do tego momentu jest to bowiem świetna propozycja dla osób dysponujących rolkami Skike z kołami 150 mm. Do komfortowej jazdy kolejnym etapem konieczne są rolki z dużymi kołami i najlepiej ruchomą piętą. Wyruszamy bowiem na pętlę, którą w zimie prowadzą szlaki do narciarstwa biegowego. Prowadza one malowniczymi ścieżkami przez las. Jak na szlaki na biegówki, to całkiem sporo tu zjazdów i podjazdów czy ostrych zakrętów. Z pewnością na śniegu byłaby to wymagająca trasa. Na rolkach terenowych takie urozmaicenie jest nawet mile widziane. Wkrótce docieramy też w pobliże Jeziora Wigry. Z wysokiego brzegu mamy świetny widok na taflę wody. Przy takiej panoramie robimy też krótki postój. Wkrótce ruszamy dalej i zamykamy małą pętlę wracając na drogę, z której wyruszyliśmy, niedaleko Jeziora Suchar Wielki. Na trasę powrotną wybieramy zielony szlak. Początkowo prowadzi on drogą szutrową, jednak wkrótce skręca w lewo, zmieniając się w ścieżkę nad Jeziorem Mulicznym. Niestety nie jest to najlepszy wybór. Odcinek nad Jeziorem przebiega bowiem po wystających korzeniach, które praktycznie uniemożliwiają płynną jazdę. Miejscami w zasadzie idziemy w rolkach, zamiast na nich jechać. Lepszym wyborem w tym przypadku, byłoby nadrobienie nieco dystansu i trzymanie się szutrowej drogi. Nagrodą za nasz trud jest piękny widok na jezioro przy końcu ścieżki. Tam po pokonaniu stromego podejścia wracamy na drogę szutrową. Jadąc niemal cały czas prosto docieramy do charakterystycznego skrzyżowania z budkami przygotowanymi dla owadów. Stąd, przez pola, można łatwo dostać się do Gawrych Rudy – naszego punktu startowego i zarazem mety wycieczki.
To idealna propozycja na krótką
wycieczkę na rolkach terenowych Skike w okolicy Suwałk. Niewielka
długość i umiarkowana trudność trasy (z wyłączeniem odcinka z
korzeniami), a także kilka ciekawych miejsc do zobaczenia po drodze
sprawia, że z pewnością przypadnie ona do gustu osobom dopiero
zaczynającym swoje przygody z turystyką na rolkach terenowych.
Dookoła jeziora Wigry na rolkach
terenowych Skike
Ta wycieczka była planowana od samego początku, od kiedy dowiedzieliśmy się, że spotkamy się na rolkach terenowych Skike nad Jeziorem Wigry. Bez objechania go dookoła wakacje byłby niekompletne. W czasie całego tygodnia pogoda była dość zmienna i staraliśmy się tak z nią wycelować, żeby objazd odbywał się przy jak najlepszych warunkach. Oczywiście okazało się, że nie wybraliśmy najlepiej, a większość czasu goniły nas deszczowe chmury. Czy skutecznie? Startujemy znów z miejscowości Gawrych Ruda w kierunku południowym, jednak wkrótce droga powoli zakręca bardziej na wschód. Nawierzchnia w lesie jest szutrowa, jednak miejscami pojawia się sporo piachu, Na szczęście jest on mokry i dość dobrze utwardzony, dzięki czemu rolki terenowe Skike radzą sobie z nim nieźle i możemy się przez niego dosyć łatwo przedostać. W środku lasu niespodziewanie doganiają nas opady. Zajmujemy więc strategiczne miejsca pod najgęstszymi drzewami. Nie chcemy przecież przemoknąć już na samym początku całodziennej wycieczki. Czekamy cierpliwie, aż opady miną. Kiedy tylko przestaje padać ruszamy w kierunku Bryzgla. Do drogi asfaltowej docieramy przy stacji kolejki wąskotorowej Bartny Dół. Po przejściu na drugą stronę można dostać się do jeziora Wigry. Brzeg jest wysoki, więc do pomostu na dole można się dostać długimi schodami. Można też odbić ścieżką w prawo, aby długim zygzakiem zjechać na sam dół nawet na rolkach terenowych. Z pomostu roztaczają się piękne widoki na jezioro. Nie ma co się jednak rozsiadać tuż po starcie wycieczki. Ruszamy więc dalej. W Bryzglu wyjeżdżamy na asfalt po to żeby za chwilę zboczyć z niego na zielony szlak i znów podjechać na wieżę widokową. Część z nas już na niej była w trakcie powrotu z pierwszej wycieczki. Dziś pogoda jest jednak nieco bardziej dynamiczna i w czasie pobytu na wieży dogania nas kolejna chmura. Lekka mżawka zmusza nas do nieco dłuższego postoju. Trochę wieje i jest chłodno, więc na grzbiecie lądują też kurtki przeciwdeszczowe, żebyśmy się nie wyziębili.
Kiedy nieco się wypogadza, ruszamy w dalszą drogę. Jedziemy asfaltem przez Krusznik, w stronę Czerwonego Krzyża. Wkrótce kończy się komfortowa nawierzchnia, a zaczynają szutry. Tutaj akurat występują szutry nieco piaszczyste. W sumie mamy szczęście, że trafiliśmy na okres nieco zmiennej pogody, bo dzięki temu nawierzchnia jest w całkiem niezłym stanie. Rolki terenowe Skike z kołami 200 mm radzą sobie z nią całkiem dobrze, oczywiście jeśli mamy doświadczenie w poruszaniu się po tego typu nawierzchni. Nie są to bowiem najlepsze szutry do nauki jazdy w terenie. Najbardziej przeszkadzają w nich pojawiające się od czasu do czasu kamienie, miejsca gdzie zamiast szutru pojawia się więcej piachu, czy charakterystyczna dla dróg gruntowych „tarka”. Prz dłuższym okresie suszy przypuszczam, że drogi te mogą być bardzo trudne do poruszania się po nich na rolkach terenowych Skike. Rozeschnięta podłoże szutrowo-piaskowe będzie się bowiem coraz bardziej zbliżało do tego, jakie spotykamy na plaży. My jednak korzystamy z panujących warunków oraz tego, że wszyscy poruszamy się na dużych kołach i szybko pokonujemy kolejne kilometry. Do wiaty przy skrzyżowaniu dróg docieramy w samą porę. Za chwilę dogania nas kolejna fala deszczu. Póki co idealnie trafiamy ze schronieniem przed deszczem.
Po opadach jedziemy w stronę jeziora. Tak docieramy do wsi Czerwony Krzyż, a raczej na miejsce, gdzie kiedyś znajdowała się ta wieś, spacyfikowana i spalona przez Niemców w 1944 roku. Na wysokim brzegu, z widokiem na Jezioro Wigry, znajduje się drewniany krzyż, a także elementy narzędzi rolniczych i wyposażenia pozostałego po wsi. To doskonałe miejsce do zadumy nad tym, jak szybko może zmienić się ludzkie życie i o tragicznych losach dawnych mieszkańców tych terenów. Ławeczka znajdująca się na wysokiej skarpie z widokiem na jezioro to urocze miejsce.
Dalej trasa wiedzie zielonym szlakiem w kierunku północnym. Raz w pobliżu jeziora, raz nieco dala. Czasami szerokością przypomina bardziej drogę, czasami ścieżkę. Ten odcinek szczególnie przypadł mi do gustu. Dużo się dzieje i trasa jest bardzo ciekawa, szczególnie dla miłośników nieco bardziej wymagającego terenu. Wkrótce znów jednak docieramy do dróg szutrowych. Podążając przez malownicze wzgórza jedziemy przez Rosochaty Róg, aby w Czerwonym Folwarku dotrzeć znów do asfaltu.
Znaczna część trasy już za nami i zmęczenie daje się we znaki, więc robimy odpoczynek na przystanku autobusowym, uzupełniając nieco straconych kalorii. Startujemy w kierunku miejscowości Wigry, gdzie zatrzymujemy się na wyczekiwany przez wszystkich porządny obiad. Wraz z upływem dnia poprawia się też pogoda. Powoli nad chmurami zaczyna przeważać słońce i czyste niebo, więc z tym większą chęcią ruszamy po posiłku w dalszą drogę. Po pierwsze wjeżdżamy na teren pokamedulskiego zespołu klasztornego. To chyba jeden z najbardziej charakterystycznych punktów nad Jeziorem Wigry. Klasztor na wysokim wzniesieniu, otoczony niemal ze wszystkich stron wodą pojawia się prawie na wszystkich pocztówkach czy materiałach turystycznych o atrakcjach nad Wigrami. Mamy szczęście, bo trafiamy tu w trakcie tygodnia, więc ludzi nie jest aż tak dużo. Myślałem jednak, że z wysokich murów widok na okolicę będzie nieco lepszy. Z pewnością jest to miejsce warte odwiedzenia i zobaczenia, jednak całość nie wywarła na mnie takiego wrażenia, jak się spodziewałem. Obowiązkowy punkt na turystycznej trasie wokół Jeziora Wigry został jednak zaliczony i ruszamy w dalszą drogę, po najbardziej ruchliwym fragmencie trasy. Musimy bowiem przejechać obok najbardziej na północ wysuniętej części jeziorem, aby trafić do Starego Folwarku. To dość popularna wśród turystów miejscowość, więc przemykamy chyłkiem i wkrótce uwalniamy się od tłumu. Zielony szlak znowu prowadzi nas wprost do natury. Przejeżdżamy malowniczym mostkiem nad wodą, który oddzielna Jezioro Wigry i Jezioro Leszczewek. Po drodze oczywiście uwieczniamy te miejsca na kilku fotografiach. Wkrótce wjeżdżamy na obszary leśne, a droga zmienia swój charakter na nico bardziej terenowy. Pojawiają się liczny zjazdy i podjazdy, które wymagają dość dobrej techniki jeżdżenia na rolkach terenowych. Trasa wkrótce zmienia się w dość wąską ścieżkę, które przez dzikie lasy prowadzi nas w dół, aż do Czarnej Hańczy. Tutaj widać, że wpływ człowieka ograniczono do minimum, a głównym gospodarzem jest przyroda. Dzikość lasu widać na każdym kroku. Rzekę można przekroczyć mostkiem. Poza tym zaczyna się tutaj ciekawy fragment trasy. Podmokłe tereny pokonujemy bowiem po drewnianych podestach. To ciekawe doświadczenie na rolkach terenowych. Fragment nie jest zbyt długi, ale na pewno wart przejechania. Warto zaznaczyć, że najlepiej pokonać go bez używania kijów, aby nie zaklinowały się one między deskami.
Jako
że byliśmy w dolinie, na drugim brzegu czeka nas podjazd – dość
stromy, na co nie wszyscy reagują z entuzjazmem. Po wydostaniu się
na szutrowe drogi pozostaje nam już tylko powrót do miejsca startu.
Teoretycznie to tylko kilka kilometrów, ale po tak długiej drodze z
wieloma odcinkami terenowymi, którą pokonaliśmy na rolkach
terenowych Skike jesteśmy już bardzo zmęczeni. Zresztą osoby
jadące na rowerach też nie tryskają już energią. Spokojnym
tempem zmierzamy więc do końca długiej, ale bardzo
satysfakcjonującej wycieczki. Na koniec dnia na licznikach mamy
niemal 50 km, a w trasie, łącznie z postojami byliśmy prawie 8
godzin. Wycieczka na rolkach terenowych Skike dookoła jeziora Wigry
to obowiązkowa pozycja dla wszystkich miłośników turystyki na
tego typu sprzęcie. Świetne drogi, w tym dużo szutrów i ścieżek,
przepiękne krajobrazy oraz ciekawe miejsca do zobaczenia po drodze
to jej największe atuty. Zdecydowanie polecam jednak wybieranie się
na nią na dużych kołach 200 mm, ponieważ wiele jest po drodze
odcinków szutrowych z elementami piaszczystymi.
Ekstremalny szlak na rolki terenowe
Skike – dookoła Jezioro Hańcza
Okrążenie Jeziora Hańcza też było jednym z obowiązkowych punktów programu w czasie tego wyjazdu. Jak to – być w okolicy i nie zobaczyć najgłębszego jeziora w Polsce? No więc wyruszyliśmy. Wojtek twierdził, że to będzie taka lekka wycieczka, tylko kilkanaście kilometrów. Rzeczywiście, na mapie całość wyglądała bardzo zachęcająco. Wyruszyliśmy w drogę z parkingu w Błaskowiznie, umiejscowionego przy centrum nurkowania. Niebieski szlak prowadzi stąd na północ. Na początku jedziemy szeroką szutrowo-piaskowo drogą, którą docieramy aż do pola namiotowego. Tutaj droga się kończy, a na jej miejsce wchodzi ścieżka. Już po pierwszych metrach orientujemy się, że nie będzie prosto. Szlak nie jest bowiem mocno uczęszczany, a ścieżka dosyć wąska. Dodatkowo wschodnie brzegi jeziora są bardzo strome i kamieniste. W takim terenie poprowadzono ścieżkę, którą zamierzaliśmy pokonać na Skike lub rowerach. Okazało się to nie lada wyzwaniem. Żeby w takich warunkach poruszać się na rolkach terenowych wymagane są najwyższe umiejętności, a także sporo samozaparcia. Wystające korzenie, kamienie, mnóstwo krótkich i stromych zjazdów, ciasne zakręty o 180 stopni. Wszystko to znajdziecie na tym szlaku.
Oczywiście cały przejazd nie odbył się bez kilku przygód, takich jak chociażby wyciąganie rowerów ze skarpy nad jeziorem, na którą zsunęły się podczas wymijania przeszkód na trasie. Cały szlak jest zdecydowanie dedykowany turystom pieszym, choć szczerze mówiąc w zasadzie nie mijaliśmy ich po drodze. Na całej długości trasy spotkaliśmy pojedyncze osoby. Z jednej strony sprawia to, że szlak jest naprawdę dziki, a z drugiej powoduje właśnie to, że w niektórych miejscach nadmiernie zarasta. Nam udało się pokonać cały szlak bez odpinania rolek, ale wymagało to dużego samozaparcia. Tak trudna ścieżka prowadzi aż do północnej krawędzi Jeziora Hańcza.
Tutaj jest wyśmienite miejsce na krótki odpoczynek. Stoły i ławki
pod wiatami pozwalają zrobić mały piknik, a przy okazji zapoznać
się z budową jeziora i występującymi w nim gatunkami zwierząt i
roślin, przedstawioną na tablicach informacyjnych. Głębokość -
108,5 m – pozostaje uwierzyć, bo z brzegu zdecydowanie nie można
tego ocenić ;-). Stąd ruszamy już drogę asfaltową na południe,
oddalając się nieco od jeziora. Pomimo pagórków draga jest
komfortowa na rolki terenowe. Przeszkadzać mogą tylko pojawiające
się raz po raz samochody. Na południowym krańcu jeziora robimy
jeszcze małe odbicie, żeby zobaczyć Głazowisko Bachanowo nad
Czarną Hańczą. Można tam dotrzeć bardzo łatwo, jednak nie
wiem, czy powinienem polecać ten punkt wycieczki. Dla geologów i
miłośników zlodowaceń na pewno, dla przeciętnego turysty już
niekoniecznie. Głazy są, ale zakopane w ziemi, a na zewnątrz
wystają tylko ich czubki. Pomiędzy nimi rośnie trawa. Wygląda to
trochę jak pole, na którym po prostu ktoś bardzo gęsto zakopał
dużo głazów. Jeśli liczycie na widok przypominający gołoborza w
Górach Świętokrzyskich, to bardzo się przeliczycie. Stąd mamy
już tylko chwilę, żeby dotrzeć na parking, do samochodów.
Podsumowanie – czy warto jechać na
rolki terenowe w okolice Suwałk?
W tych okolicach byłem po raz pierwszy, i zdecydowanie mnie urzekły. Panuje tu przyjazny klimat z niespiesznym stylem życia, które świetnie sprawdza się w czasie wakacyjnych wyjazdów. Tutaj można naprawdę wypocząć, a przy okazji pojeździć również na Skike. Spokojnie znajdziemy w okolicy zarówno długie trasy dla doświadczonych miłośników rolek terenowych, jak i krótsze wycieczki dla osób zaczynających swoją przygodę z turystyką na rolkach. Warto przy tym zauważyć, że wszystkie powyższe trasy pokonywaliśmy na rolkach terenowych Skike z dużymi kołami 200 mm i wolną piętą .To konfiguracja dająca największą swobodę poruszania się w terenie. Duże koła to konieczność na utwardzonych drogach szutrowo-piaszczystych, których w tym regionie nie brakuje.
Mieliśmy szczęście trafić na zróżnicowaną pogodę, więc podłoże w większości miejsc było przejezdne. Przypuszczam jednak, że po dwóch czy trzech tygodniach bez deszczu oraz upałach, wiele z nich może się przemieniać w piaszczyste pola trudne do pokonania. Z kolei wolna pięta przydaje się na stromych podejściach oraz na korzeniach i kamieniach, gdzie trudno przejechać na rolkach. Jeśli wybierzecie się w te rejony na sprzęcie z małymi kołami 150 mm, to najprawdopodobniej będziecie zmuszeni do szukania dróg asfaltowych lub przygotować się na maksymalny wycisk na trudnych szutrach. Niezależnie od tego, z jakim sprzętem tam pojedziecie, na pewno warto zwiedzić te okolice. Jestem pewien, że oczarują was zarówno na rowerze, rolkach terenowych, czy kajakach.