Jest taki czas w roku, kiedy niewielka
grupa skikowców zbiera się w Beskidzie Sądeckim pod Przehybą,
żeby przez 3-4 dni pojeździć wspólnie po górach. Dziwnym trafem
okres ten zawsze zbiega się z zawodami Vexa Przehyba Uphill, w których
wszyscy z tej ekipy biorą udział. Mam szczęście, że trafiłem do
tej nielicznej grupy i już od 3 lat co roku zaliczam wraz z nią
coraz to nowe trasy na rolkach terenowych wokół Przehyby.
Tym razem postanowiłem podzielić się
jedną z tegorocznych pętli, która powinna spodobać się wszystkim
doświadczonym i wytrenowanym miłośnikom jazdy na rolkach w
terenie. Od razu zaznaczam, że trasa ta nie jest najlepszym wyborem
na zaczęcie przygody z terenem. Drogi szutrowe i szlaki w Beskidzie
Sądeckim oglądane na mapie być może nie robią wrażenia bardzo
trudnych, ale pokonywane na rolkach terenowych Skike potrafią
solidnie zmęczyć. Szczególnie we znaki dają się całkiem strome
podjazdy i zjazdy, których w okolicy nie brakuje.
Start wyprawy na rolkach Skike – Przysietnica - Rytro
W drogę wyruszamy z Przysietnicy w trzyosobowym składzie – Krzysztof, Wojtek i ja. Humory bardzo dopisują , choć pogoda jest niepewna – wkoło chodzą chmury i trochę obawiamy się czy po drodze nie zmoczy nas deszcz. Jesteśmy jednak odpowiednio przygotowani na każdą pogodę, więc wyruszamy ochoczo na trasę. Choć pierwsze metry naszej wycieczki to droga prowadząca w dół, to jednak już wkrótce będziemy się musieli zmierzyć ze stromymi podejściami. Przysietnica leży bowiem w dolinie i jest oddzielona pasmem grzbietów od doliny w której znajduje się Rytro. Żeby się przez nie przedostać trzeba pokonać całkiem spore górki. Można co prawda zjechać do samego Popradu i główną drogą dotrzeć do Rytra, jednak jest ona bardzo ruchliwa i mało przyjemna, dlatego wybieramy nieco trudniejszy wariant prowadzący z grubsza przez Grabowce i Kliny. Ten fragmenty trasy to mieszanka naprawdę zróżnicowanego podłoża. Jest więc całkiem dobrej jakości asfalt, jest strome podejście po betonowych płytach z dziurami, jest też trochę kamienisto-szutrowej drogi czy nawet trawa.
Wszyscy przemierzamy trasę na rolkach terenowych Skike z kołami 200 mm, więc trudne podłoże nie jest aż tak dokuczliwe. Znalezienie odpowiedniej drogi nie sprawia nam problemu, ponieważ jej część pokonywaliśmy zarówno poprzedniego dnia, wracając z innej wycieczki, jak i poprzedniego roku. Ci, którzy znajdą się tutaj po raz pierwszy niechybnie raz czy dwa zbłądzą, wjeżdżając w ślepą uliczkę kończącą się u jakiegoś gospodarza czy na pastwisku. Spokój na trasie i piękne widoki są jednak warte każdego błądzenia.
Po drodze zatrzymujemy się na kilka fotek. Pobliski wiatrak, stado owiec oraz wzgórza na przeciwległym brzegu Popradu tworzą panoramę, obok której trudno przejechać obojętnie. Poza tym mamy za sobą już całkiem sporo podjazdów, więc nikt nie oponuje żeby zrobić krótką przerwę. Po chwili musimy jednak ruszać dalej, bo okazuje się że całkiem mocno wieje i szybko robi się zimno. Pstrykamy więc kilka zdjęć i ruszamy asfaltem ku wiatrakowi.
Odcinek z Przysietnicy do Rytra kończymy
super zjazdem dość wąskim asfaltem. Na szczęście ruch jest tutaj
na tyle mały, że nie musimy zbytnio przejmować się autami.
Końcówka jest naprawdę stroma, jednak nie można się zbyt mocno
rozpędzać, bo droga kończy się znakiem ustąp pierwszeństwa.
Długi podjazd na rolkach terenowych Skike po szutrze? Spróbuj pokonać trasę – Rytro – Przełęcz Żłobki
W samym Rytrze zjeżdżamy główną
drogą nieco w dół, aby zaraz odbić w prawo i szlakiem drogą
asfaltową trafić w odpowiednią dolinę. Naszym kolejnym celem jest
bowiem Przełęcz Żłobki. To spora wysokość do zrobienia, jednak
na mapie droga wygląda na całkiem przestępną. Po niedługim
podjeździe docieramy do Leśniczówki, przy której szlaban wyznacza
koniec asfaltu i jednocześnie drogi dostępnej dla wszystkich
samochodów. Za nim zaczynają się świetnie przygotowane szutry.
Taką przynajmniej mamy nadzieję. Na ławce pod Leśniczówką
robimy sobie mały posiłek i odpoczynek, jednocześnie jednym okiem
zerkając w niebo, bo od rana krążą wokół nas deszczowe chmury.
W międzyczasie pod chatę podjeżdża leśniczy i serdecznie nas
wita.
- Nie trzeba Wam jakoś pomóc?
- Nie dziękujemy, chyba dajemy radę
- Ooo, myślałem, że to
niepełnosprawni, a widzę że wy jesteście nadsprawni. - mówi
wskazując na rolki, które cały czas mieliśmy założone siedząc
na ławce.
Dla pewności potwierdzamy jeszcze
dalszy przebieg naszej trasy. Mapa szybko ląduje na masce samochodu
i pytamy o stan nawierzchni orazczy warto nam się pchać pod górę
na rolkach.
- Oj wart, warto, przez Przełęcz
Żłobki i dalej, w dolinę, to jedna z najpiękniejszych dróg. A
jakie widoki. Na takich rolkach na pewno dacie radę.
Pokrzepieni dobrymi informacjami powoli
się zbieramy. Przed nami najdłuższy podjazd w dniu dzisiejszym. I
to po szutrze. Z początku jego jakość jest doskonała, a dobrze
utwardzona nawierzchnia i niewielkie nachylenie pozwalają na jazdę
na rolkach Skike nawet łyżwą. Droga wije się dnem doliny raz w
prawo, raz w lewo. Z czasem szuter robi się nieco luźniejszy, a
nachylenie się zwiększa. Przechodzimy więc na krok klasyczny.
Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie pokonania tej góry tylko
łyżwą. Rolki terenowe Skike z uchylną piętą to konieczność na
tej trasie. Prawa, lewa, prawa, lewa – humory nam dopisują i
rozgadani pniemy się do góry. Po drodze mijamy parę mostków.
Trafiamy też na małą wycinkę drzew - droga jest rozjeżdżona, a
że całe dzień krążą przelotne opady, to z tego fragmentu trasy
zabieramy na rolkach całkiem sporą ilość błota. Odcinek nie
wydaje się jakiś długi, jednak podejście robi się coraz bardziej
strome, a szuter wyciąga z nas siły, powoli ale skutecznie. Tak jak
na początku kipieliśmy optymizmem, tak teraz bywa różnie. W
pewnym momencie orientuję się, że od pięciu minut brniemy powoli
do góry bez słowa. Każdy skupia się na swoim podejściu i
zmęczeniu. Robi się stromo, a na szutrze przednie kółko z blokadą
w naszych rolkach Skike czasami niepostrzeżenie się uślizguje.
Taka walka trawa dość długo. Każdy kolejny zakręt i każde
wzniesienie wydaje nam się już wyczekiwaną Przełęczą Żłobki.
Takich zakrętów i wzniesień mijamy jednak po drodze przynajmniej
kilka. Ostatecznie docieramy jednak na przełęcz. Zmęczeni
wyczerpującym podejściem robimy przerwę na ciepłą herbatę z
termosu, figi, daktyle i orzechy. Same pokrzepiające smakołyki.
Trud wynagradzają nam piękne widoki. Od poprzedniego dnia miałem
nadzieję, że jak tylko dostaniemy się szybko na Żłobki, namówię
Krzysztofa i Wojtka na trasę schodzącą do Szczawnicy. W tej chwili
doskonale jednak wiemy, że jeśli zjedziemy na południową stronę
gór, to nie wrócimy do Przysietnicy przed nocą, a być może w
ogóle dopiero następnego dnia. Także pierwotny plan jazdy w
kierunku Przehyby i zjazdu do miejsca noclegowego zostaje
jednomyślnie zaakceptowany. Szczawnica poczeka jeszcze na przyszły
rok.
Najtrudniejszy fragment trasy Przełęcz Żłobki – Przehyba
Wyruszając z Przełęczy Żłobki kierujemy się na północ czerwonym szlakiem, aby zaraz go porzucić i podążać szutrową drogą, która prowadzi zimowy szlak narciarski. Tym sposobem nie musimy wspinać się stromą ścieżką Radziejową, ale możemy podążać łagodnym trawersem, który świetnie sprawdza się w przypadku rolek terenowych Skike na dużych kołach.
Na czerwony szlak trafimy znów nieco dalej, już za Małą Radziejową. Tutaj rozpocznie się najtrudniejszy fragment, wymagający dobrego opanowania jazdy w terenie. Strome i kamieniste podejścia po drodze pokonujemy z niemałym trudem stylem klasycznym. Tutaj rolki terenowe Skike z odchylaną piętą również są koniecznością. Przednie koła z blokadą pozwalają powoli pokonywać kolejne metry. Na nielicznych płaskich fragmentach ścieżka jest całkiem przyzwoita i umożliwia nawet dość szybką jazdę, pod warunkiem że sprawnie manewrujemy rolkami pomiędzy większymi kamieniami. Poruszając się grzbietem w stronę Wielkiej Przehyby mamy okazję podziwiać przepiękne panoramy. Widoczność nie jest może idealna, bo pogoda nie rozpieszcza i cały czas krążą wokół nas chmury, ale i tak jest cudownie.
Pokonując kolejne zagłębienie nagle czują na jednym z hamulców lekkie pulsowanie. Zanim zdążyłem się zatrzymać słyszę huk. Niestety takie awarie czasami się zdarzają. Tylna opona najpierw się wybrzuszyła, a następnie pękła. To daje nam pretekst do krótkiego odpoczynku i zrobienia dodatkowych zdjęć. Oczywiście, jak na wszystkich dłuższych wycieczkach na rolkach terenowych Skike, mamy ze sobą wszystkie niezbędne części do przeprowadzenia naprawy. Ściągamy oponę i dętkę, zastępując je zapasowymi. Nie spieszymy się, także postój trwa dobre 20 minut. Wyruszamy w dalszą drogę ku schronisku na Przehybie. Po drodze jak zwykle mijamy kilku turystów, którzy z ciekawością obserwują nasze zmagania na trasie.
W końcu
docieramy do schroniska, w którym byliśmy już wiele razy, ale
pierwszy raz wjeżdżamy tu czerwonym szlakiem od strony Radziejowej.
Jesteśmy już dość zmęczeni, także wszyscy zgodnie robimy
przystanek na obiad. Dzisiejsze podjazdy skutecznie spaliły
wszystkie kalorie ze śniadania.
Doskonały zjazd dla miłośników rolek terenowych Skike i nie tylko – Przehyba – Przysietnica
Fragment trasy ze schroniska do Przysietnicy to doskonale znana nam droga, którą wszyscy pokonywaliśmy niejeden raz. Początek prowadzi drogą dojazdową do schroniska i jest bardzo łatwy. Po drodze mijamy miejsce, w którym za dwa dni stanie meta Przehyba Uphill z cyklu Vexa, a my będziemy ją przekraczać w odwrotnym kierunku, wspinając się pod górę. Dzisiaj możemy się jednak cieszyć niezobowiązującym zjazdem. Mkniemy więc asfaltem w dół. Po drodze zaczyna mżyć, więc planujemy schować się na chwilę w kapliczce, która znajduje się parędziesiąt metrów w dole. Oczywiście kiedy już nieco zmoczeni dojeżdżamy do niej, okazuje się, że mżawka ustaje. Kontynuujemy więc zjazd bez niepotrzebnych odpoczynków. Czas zaczyna nas już gonić, a chcemy dotrzeć do Przysietnicy jeszcze przed zmrokiem. Wkrótce odbijamy z asfaltu na drogę szutrową. To wspaniała trasa, która wijąc się trawersuje zbocze, raz zmuszając nas do niedługich podejść, raz do krótkich zjazdów.
Po drodze widzimy w
dole asfalt pnący się na Przehybę, a także panoramę całej
doliny. Po drodze przecinamy żółty szlak turystyczny. Wysuwam się
lekko do przodu i cieszą się ciszą lasu. W pewnym momencie około
100 metrów przede mną drogę szybko przebiegają dwa ogromne
jelenie. Niestety kiedy Krzysztof i Wojtek zrównują się ze mną po
majestatycznych zwierzętach nie ma już śladu. Po pewnym czasie
docieramy w końcu do punktu, od którego zaczyna się już tylko
zjazd. W porównaniu do poprzedniego roku, ta cześć trasy wygląda
na bardziej uporządkowaną, a nawierzchnia jest nieco lepsza na
rolki terenowe Skike. Nie oznacza to, że jest całkiem prosto. Zjazd
ten polecam tylko osobom, które nie mają problemów z poruszaniem
się i hamowaniem w terenie. Całość jest bowiem bardzo długa, a
liczne fragmenty wymagają naprawdę dobrej techniki jazdy.
Szczególnie trzeba uważać na rowki odwadniające przebiegające co
jakiś czas w poprzek drogi. Zostały one wytyczone za pomocą
drewnianych belek, które stają się bardzo śliskie po deszczu. W
większości przypadków najbezpieczniej jest je po prostu
przeskakiwać, dlatego warto poćwiczyć ten element jazdy nieco
wcześniej. W dolnej części tego odcinka, tuż przed asfaltem
trafiamy na szeroką szutrową drogę. Byłaby ona idealna, gdyby nie
dość luźne kamyczki. Przy odrobinie dekoncentracji rolki
natychmiast rozjeżdżają się na nich na wszystkie strony. Także
nawet ten końcowy fragment drogi wymaga mocnego skupienia na tym,
jak jedziemy. Szybko jednak docieramy do asfaltu. To już naprawdę
koniec. Łagodny zjazd do Przysietnicy to pełen relaks. Do finiszu
naszej beskidzkiej trasy na rolkach terenowych Skike docieramy nieco
zmęczeni, ale w pełni usatysfakcjonowani pokonaną dziś pętlą.
Wyszło w sumie niemal 38 km oraz ponad 1200 metrów przewyższenia.
Biorąc pod uwagę, że nazajutrz mamy startować w zawodach Łabowa
Uphill, zupełnie nam to wystarcza. Na dłuższe trasy w tych
okolicach z pewnością przyjdzie jeszcze czas.
Dla wszystkich zainteresowanych link do mapy opisywanej trasy.
Beskid Sądecki – trasy na Skike dla zaawansowanych, ale i dla początkujących
Prezentowana powyżej trasa to zdecydowanie propozycja dla doświadczonych skikowiczów. W czasie kilku pobytów w Beskidzie Sądecki poznaliśmy jednak wiele urokliwych miejsc, gdzie bez problemu dadzą radę również początkujący miłośnicy rolek terenowych. Bez wątpienia jedną z nich jest trasa przebiegająca od Starego Sącza, ciągnąca się na południe wzdłuż Popradu. Można nią komfortowo zajechać do Barcic. Prowadzi tam bowiem piękny asfalt, będący częściowo drogą, a częściowo szlakiem rowerowym. Mały ruch sprawia, że jazda na rolkach Skike po tym odcinku przynosi dużą satysfakcję. Dla wszystkich który chcą spróbować swoich sił na stromym podjeździe polecam również wizytę na punkcie widokowym Dzielnica, który leży nieco za Barcicami, na drugim brzegu Popradu. Wycieczkę można jeszcze wydłużyć i pokusić się o przejazd do Rytra.